Dekapitacja głowy pracownika zatrudnionego na złomowisku
Opisany wypadek należy do najbardziej makabrycznych, jakie widział w swojej karierze zawodowej jeden z inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy. Gdy przybył na miejsce wypadku zastał jeszcze zwłoki poszkodowanego na miejscu zdarzenia i później był świadkiem ich wydobycia spod skrzepu hutniczego, który dosłownie obciął głowę poszkodowanemu.
Takie wypadki się zdarzają, ale tym razem pracodawca złamał praktycznie wszystkie przepisy bezpieczeństwa pracy i legalności zatrudnienia. Do wypadku doszło na terenie składowiska złomu w hucie na południu Polski, w maju201.
Prace związane z przepalaniem złomu, przy których zdarzył się wypadek, huta zleciła spółce G.
W pisemnej umowie ustalono, że wykonawca przy tej usłudze zatrudni wskazanego podwykonawcę – firmę V., zajmującą się skupem i sprzedażą metali kolorowych.
Umowa obejmowała usługę palenia złomu niewsadowego powstałego w procesach ciągłego odlewania stali na złom wsadowy.
Zakres prac obejmował przepalenie odpadu technologicznego na złom o wymiarach umożliwiających jego dalszy przerób, tj. przetopienie.
Złom dostarczano wagonami na specjalnie wyznaczone pole na składowisku, a wykonawca samodzielnie miał rozładować złom niewsadowy i po przepaleniu załadować go na wagony oraz dostarczyć do stalowni.
Okresowo też wykonawca miał wykonać załadunek na wagony powstałej zendry oraz obtopów po paleniu.
Dalsze przekazanie realizacji opisanych prac podwykonawcy firmie V. nastąpiło na podstawie umowy pomiędzy nią a spółką G.
Zgodnie z wymaganiami huty zostały opracowane plany BIOZ (choć zakres prac nie dotyczył prac budowlanych) zarówno przez spółkę G., jak firmę V., czyli faktycznego wykonawcę zlecenia.
Oba plany miały jednakową treść i określono w nich, że osobami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo
prowadzonych robót i jednocześnie ich koordynatorami oraz sprawującymi bezpośredni nadzór nad podległymi pracownikami będą: właściciel firmy V. (pracodawca poszkodowanego) oraz specjalista ds. bhp – pracownik spółki G.
Do zadań tych osób należała m.in. stała kontrola podległych pracowników co do prawidłowości wykonywania poszczególnych prac (ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień bhp).
Ponadto, w dokumentach znajdował się zapis, że osoby zobowiązują się do ścisłego przestrzegania ustaleń planów BIOZ i oświadczają, że ponoszą wszelką odpowiedzialność za skutki wynikłe z prowadzenia robót wbrew postanowieniom.
Zaznaczono również, że wykonawca ponosi pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo wszystkich pracowników znajdujących się wewnątrz wydzielonych i oznaczonych terenów prac.<o:p></o:p>
Huta udostępniła pracodawcy (firmie V.) suwnicę o udźwigu 20 Mg, która posiadała decyzję UDT zezwalającą na jej eksploatację.
W dniu wypadku suwnicę obsługiwał pracownik pracodawcy, z wymaganymi do tego kwalifikacjami. Do suwnicy podczepiony był chwytnik (chwytak) elektromagnetyczny służący do podnoszenia materiałów ferromagnetycznych.
W dniu wypadku praca na złomowisku była wykonywana wyłącznie przez operatora suwnicy oraz poszkodowanego i – wbrew ustaleniom – nie była nadzorowana przez pracodawcę.
Około 9.30 poszkodowany zakończył przepalanie części rozładowanego uprzednio złomu w strefie pod suwnicą i udał się do budynku poza składowiskiem, aby zjeść śniadanie.
Operator suwnicy chciał wykorzystać tę okoliczność i rozładować dwa wagony ze skrzepami z kadzi, mającymi kształt obrączek oraz sierpów o średnicach około 2,5 m, aby przygotować je do przepalania na ziemi.
Przebywający w kabinie suwnicy operator był przekonany, że poszkodowany nie znajduje się w strefie niebezpiecznej pod pracującą suwnicą.
Uniósł jeden ze skrzepów o kształcie sierpa, jednak po przywarciu do chwytnika jednego z końców, gdy drugi wolny koniec znalazł się na wysokości około 0,5 m nad powierzchnią ładunkową wagonu, skrzep oderwał się od chwytnika.
Spadając, uderzył w wagon i ruchem koszącym spadł na ziemię. Operator chciał się upewnić, czy skrzep nie spadł pod koła wagonu i ich nie zablokował, zszedł z suwnicy i wówczas zobaczył poszkodowanego ugodzonego piłowatą krawędzią skrzepu w szyję, w wyniku, czego nastąpiła dekapitacja.
Natychmiast zawiadomił znajdujących się w pobliżu pracowników huty, a oni zawiadomili przełożonych i pracodawcę. Sam doznał wstrząsu psychicznego i wymagał udzielenia mu pomocy lekarskiej.
Z analizy planów BIOZ wynikało, że nie dopełniono wszystkich ustaleń – strefa pracy suwnicy nie została wydzielona i oznakowana znakami bezpieczeństwa. Tablica ostrzegawcza na podporze toru suwnicy była zardzewiała i nieczytelna,
co stanowiło niedopełnienie wymagania określonego w § 13 pkt 2 rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 14 lipca 2010 r. w sprawie bhp w hutnictwie żelaza i stali (Dz.U. z 2010 r. Nr 142, poz. 951).
Naruszono wymaganie, że wykonawca dopuszcza do prac tylko pracowników posiadających ważne badania lekarskie, aktualne szkolenia i wymagane przez prawo kwalifikacje. Nie okazano dokumentów potwierdzających posiadanie przez poszkodowanego kwalifikacji zawodowych, tj. co najmniej zaświadczenia o ukończeniu szkolenia, o którym mowa w § 28 rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 27 kwietnia 2000 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy pracach spawalniczych (Dz.U. z 2000 r. Nr 40, poz. 470).
Od pracodawcy, na którego terenie poszkodowany wykonywał prace, tj. od huty, uzyskano kartę – instruktaż stanowiskowy na stanowisku przepalacza, udzielony 1 grudnia 2014 na 5 miesięcy przed formalnym objęciem poszkodowanego ubezpieczeniem społecznym i zawarciem umowy o pracę) przez kierownika oddziału przygotowania wsadu.
W czasie przesłuchania operator suwnicy zeznał, że poszkodowany faktycznie pracował na terenie składowiska złomu od połowy grudnia 2014 r.
Poszkodowany nie został poddany badaniu lekarskiemu do celów profilaktyki zawodowej. Nie ustalano odrębnymi umowami pomiędzy hutą a rzeczywistym wykonawcą robót firmą V. podziału obowiązków wynikających z art. 208 Kodeksu pracy.
Bezpośrednią przyczyną wypadku było uderzenie poszkodowanego przez spadający z wysokości skrzep, w wyniku wejścia poszkodowanego do strefy niebezpiecznej pod pracującą suwnicę z chwytnikiem elektromagnetycznym, czym naruszył § 13 pkt 2 rozporządzenia Ministra Gospodarki w sprawie bhp w hutnictwie żelaza i stali, jednoznacznie zabraniający przebywania osób w strefach pracy suwnicy w przypadku unoszenia ładunków chwytnikiem elektromagnetycznym.
Nastąpiło to m.in. przez brak stałego nadzoru osoby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo pracowników, tj. pracodawcy i właściciela firmy V., który w momencie wypadku przebywał 300 km od miejsca zdarzenia .
Ponadto strefa pracy suwnicy nie została wydzielona i oznakowana znakami bezpieczeństwa informującymi o występujących zagrożeniach. Zabrakło właściwego przeszkolenia z zakresu bhp i zapoznania poszkodowanego z zagrożeniami przy pracy, w tym na podstawie oceny ryzyka zawodowego na zajmowanym stanowisku.
Jako przyczyny techniczne należy wskazać niewłaściwy sposób transportu tzw. obrączek. Skrzep, który uderzył w poszkodowanego, był unoszony przy użyciu chwytnika elektro-magnetycznego wykorzystującego siłę pola magnetycznego, przyciągającą materiały ferromagnetyczne np. złom.
Siła udźwigu takiego chwytnika jest uzależniona od grubości i kształtu podnoszonych elementów, wielkości szczeliny powietrznej pomiędzy płaszczyzną tarczy chwytnika a unoszonym elementem (parametr związany z chropowatością i wielkością płaszczyzny przylegania elementu do tarczy chwytnika) oraz przenikalnością magnetyczną związaną ze składem chemicznym podnoszonych elementów.
Podnoszony skrzep miał nieregularny kształt o dużej krzywiźnie i chropowatości powierzchni, co obniżało efektywną wielkość powierzchni przylegania do tarczy chwytnika i zwiększało średnią wielkości szczeliny powietrznej.
Poza tym w składzie skrzepu znajdowały się zanieczyszczenia obniżające przenikalność magnetyczną.
Te cechy skrzepu obniżały wielkość siły udźwigu chwytnika. Biorąc pod uwagę, że rozładunek odbywał się w skrajni wagonu znajdującej się około 2 m od krawędzi obrysu strefy pracy suwnicy,
istniało ryzyko upadku „obrączki” poza strefę niebezpieczną, co naruszało § 7 ust. 1 rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 30 października 2002 r. w sprawie minimalnych wymagań dotyczących bhp w zakresie użytkowania maszyn przez pracowników podczas pracy (Dz.U. z 2002 r. Nr 191, poz. 1596), stanowiącego, że maszyny i oprzyrządowanie przeznaczone do podnoszenia ładunków dobiera się z uwzględnieniem wielkości ładunków, jakie będą nimi przenoszone, miejsc uchwytu, sposobu i miejsca umieszczenia ładunku, sprzętu do mocowania oraz warunków atmosferycznych, w jakich mogą być przemieszczane.
Dopełnieniem skali naruszeń prawa pracy było ujawnienie, że z poszkodowanym nie zawarto umowy o pracę na piśmie. W trakcie kontroli okazano druk ZUS ZUA potwierdzający zgłoszenie poszkodowanego do ubezpieczenia społecznego z dniem 4 maja 2015 r., a z raportu nadania zgłoszenia wynika, że dokonano tego w dniu wypadku o godzinie 13.45, czyli już po zgonie pracownika.
Wobec pracodawcy został skierowany wniosek o ukaranie. Równolegle w sprawie toczy się postępowanie prokuratury w celu ustalenia, czy nie doszło do przestępstwa określonego w art. 220 Kodeksu karnego.