Sprawia tyle kłopotów, ile ma wad. Budzi w otoczeniu najgorsze instynkty. Potrafi sparaliżować pracę zespołu. Dobrym sposobem na takiego delikwenta jest poczucie humoru i cierpliwość. Jeśli jednak nie da się go oswoić i przystosować, a szkody rosną – trzeba będzie go wytępić.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że trudny pracownik to lustrzane odbicie wrednego kierownika i tak samo można go spotkać absolutnie wszędzie. Obaj znajdują się po tej samej stronie granicy między tym, co dopuszczalne i akceptowane, a tym, co nie znajduje aprobaty, sprawia kłopoty i burzy równowagę. I żywi się konfliktami.
Na pozór nic nie wyróżnia trudnego pracownika spośród innych, a jednak przełożony szybko zaczyna odczuwać jego obecność w zespole. Nie chodzi o złą jakość pracy, ale o te cechy charakteru, które utrudniają, a nawet uniemożliwiają współdziałanie w grupie i powodują zdenerwowanie szefa.
Jest taki, bo się boi
Trudny charakter pracownika jest podszyty lękiem i brakiem poczucia własnej wartości. Świat, dalsze i bliższe otoczenie, innych ludzi traktuje jak potencjalne zagrożenie. Nie znaczy to jednak, że chowa się w kącie. Przeciwnie – nieustannie stara się hamować rozwój innych, zniechęcać do podejmowania jakichkolwiek zmian, tłumić zapał, osłabiać zaangażowanie, po prostu nie dopuścić do tego, aby powiodło się im lepiej.
Nie jest bynajmniej strachliwy.
Do kolegów odnosi się protekcjonalnie, często zarzuca komentarzami, w których co drugie zdanie zaczyna: „Lepiej powinieneś…”, „A trzeba było…”, „Dlaczego ty nigdy nie…”. Nie szczędzi im złośliwych uwag, a nawet koszarowych żartów. Jeżeli ktoś zaprotestuje, natychmiast usłyszy, że nie ma poczucia humoru. W zależności od potrzeby rozpowiada o swoich – faktycznych lub domniemanych – sukcesach albo nieszczęściach. Jeśli nie osiąga swojego celu, staje się agresywny i atakuje bez pardonu.
Ma skłonność do intryg.
Tu stara się nie działać sam, ale w miarę możliwości zdobyć sojuszników (do których i tak pewnie nie ma zaufania, ocenia bowiem ludzi według siebie), mających pomóc mu w przeprowadzeniu jego machinacji.
Robi tak z dwóch powodów: jeśli plan intrygi się nie powiedzie, będzie miał na kogo zrzucić odpowiedzialność; jeśli się powiedzie – będzie miał na kolegę „haka”.
W stosunku do przełożonego
Wobec przełożonego na ogół bywa układny, czasem wręcz przymilny. Jego również się boi, zatem na wszelki wypadek trwa w roli posłusznego wykonawcy.
Ale lęku swojego nienawidzi, upatrując jego źródło w zależności służbowej. Tak więc praprzyczyną jego lęku jest jego szef.
Zwierzchnika jednak nie zaatakuje frontalnie. Za to w każdej chwili można się spodziewać, że zmajstruje coś za jego plecami.
Jeśli tylko trafi się po temu okazja, oczerni go wobec wyższych rangą przełożonych, a nawet – nie czekając okazji – sam zaaranżuje jakąś niekorzystną sytuację. Ewentualnie po prostu napisze anonimowy donos.
Donoszenie na szefa, na kolegów zresztą także – to typowe działanie trudnego pracownika.
Kolegów, jeśli nie może użyć ich do swoich intryg, traktuje jak sojuszników swojego wroga – kierownika.
Dlatego bez skrupułów skompromituje ich, doprowadzi do ich konfliktu z przełożonymi, a co najmniej zepsuje opinię i osłabi pozycję w zespole.
W ten sposób staje się elementem destrukcyjnym i już wkrótce w grupie, którą kierujesz, może dziać się źle, ze wszystkimi negatywnymi skutkami dla jakości pracy. Twoi przełożeni zaczną się zastanawiać, czy dajesz sobie radę.
Poza skłonnością do intryg trudnego pracownika cechuje postawa wiecznie roszczeniowa („Przecież mi się należy”).
Na dodatek nigdy nie widzi swoich błędów ani nie chce ich uznać.
Choćby pozornie zgadzał się z twoją oceną, uważa, że to on ma rację, że jest krzywdzony przez niekompetentnego szefa, który nie chce go dopuścić do awansu, albo odsuwa go jako potencjalnego rywala.
Wszelką krytykę odbiera jak atak na siebie, a każda twoja decyzja, która go dotyczy, nagroda czy kara, utwierdza go w przekonaniu, że jest niedoceniony.
Wniosek: coś wreszcie musi przedsięwziąć. Jeśli nie może podjąć żadnej akcji, to przynajmniej będzie starał się zbierać na ciebie „haki” – z twojej przeszłości, z życiorysu zawodowego, a nawet osobistego.
W skrajnej sytuacji trudny pracownik może bardzo zaszkodzić firmie.
Nie tylko rozkładając zespół, ale także bezpośrednio, np. zniszczyć dane, zepsuć jakieś urządzenie produkcyjne albo przekazać poufne informacje konkurencji.
Oczywiście, jeśli wina wyjdzie na jaw, poniesie on karę, ale opinia jego przełożonego na pewno ucierpi.
Trudny na różne sposoby
•Żyleta – chętnie krytykuje, u wszystkich doszukuje się wad i wytyka je bez miłosierdzia.
Traktuje ludzi wyłącznie jako tło dla siebie. Uważa, że jest dowcipna i błyskotliwa, a tymczasem to tylko złośliwość.
Specjalizuje się w dwuznacznych komplementach, np.:
„To twoje opracowanie jest perfekcyjne! Kto by przypuszczał, że nie jesteś fachowcem w tej dziedzinie?”.
• Ofiara Losu – nieustannie narzeka i użala się nad sobą. Temat utyskiwań jest obojętny – ból głowy, korki w mieście, awaria telewizora. Po wstępie brzmiącym np. tak: „Znowu była kolejka na poczcie.
To mnie wykańcza, tak źle znoszę długie stanie, a poza tym…”, następuje długa lista złośliwości losu.
Absorbuje otoczenie, ale go nie słucha. Na rady reaguje: „Masz rację, ale…” i powraca do swojego.
• Maniak Kontroli – wystarczy choćby najniższe kierownicze stanowisko, by się wykazywał:
„Za godzinę raport ma leżeć na moim biurku!”, „Chcę to mieć natychmiast!”.
Nie uznaje żadnych tłumaczeń, jest uparty i dogmatyczny.
Chce akceptować wszystko, stąd masa regulaminów, np. sposobu ustawiania akt czy korzystania z ekspresu do kawy.
Jeśli coś się dzieje nie tak, reaguje gniewem albo paniką.
Cudze niepowodzenia komentuje na ogół: „A nie mówiłem!”.
Uwaga na wybitnych!
Należy zwrócić uwagę na pracowników, których kłopoty biorą się stąd, że są wybitni i faktycznie wyrastają ponad otoczenie.
Trudny charakter osobnika utalentowanego należy – w interesie firmy – jeśli nie akceptować, to chociaż tolerować, a w każdym razie w jakiś sposób oswoić.
Więcej zyska bowiem pracodawca na mądrym wykorzystaniu predyspozycji tego człowieka niż na walce z jego kaprysami.